BERLINALE 2016: NEGOCJATORKA Z AFRO

Data:

Sięganie po klasyczne teksty kultury, by zabrać głos na tematy współczesne, nie jest niczym nowym. Wykorzystując zatem antyczną komedię Arystofanesa, jeden z najbardziej znanych twórców kina afroamerykańskiego nie robi nic odkrywczego.

Łącząc starożytny dramat, tzw. kolorowe kino, elementy musicalu, Spike Lee porwał się jednak na realizację naprawdę karkołomnego pomysłu. Już będący zbitką nazw Chicago i Irak tytuł zapowiada niemałą prowokację. Ostatecznie tak prowokacyjnie wcale nie jest. Antyczna „Lizystrata” była sztuką o mocnym, pacyfistycznym przekazie. Opowiadała historię zmowy kobiet wymierzoną przeciwko ich mężom, by ci zawarli ze sobą pokój. Ten wątek Spike Lee wykorzystuje w swoim filmie, przenosząc go jednak na arenę współczesnych przedmieść Chicago. Przekaz jest prosty i łatwy do odczytania: podczas gdy Ameryka walczy na frontach niemalże całego świata, umyka jej to, co dzieje się najbliżej. W wielkich miastach każdego dnia w ulicznych porachunkach giną przedstawiciele afroamerykańskiej społeczności i nikt nie szuka systemowego rozwiązania dla zatrzymania spirali przemocy. W „Chi-Raq” sprawy w swoje ręce bierze więc zwyczajna obywatelka.

Teksty literackie z zamierzchłych czasów mają to do siebie, iż współcześnie ich język brzmi bardzo archaicznie. Tego wrażenia sztuczności nie umiał pozbyć się także Spike Lee. Być może lepiej byłoby dla tego filmu, gdyby napisano dla niego całkowicie nowe dialogi. Reżyser przeniósł do „Chi-Raq” także wiele innych elementów charakterystycznych dla antycznego dramatu (np. rolę chóru pełni tu kiczowata postać Dolmedesa grana przez Samuela L. Jacksona), co też wygląda dość sztucznie i ewidentnie dociąża strukturę filmu. Bo właśnie w tym tkwi cały jego problem. „Chi-Raq” to kino kolorowe (dosłownie i w przenośni), brawurowe, krzykliwe i odważne, bo dosadnie poruszające ważne problemy społeczne, ale brakuje mu lekkości, spójności i bardziej naturalnego zintegrowania ze sobą poszczególnych elementów. Tyle się w filmie dzieje, a jednak ostatecznie trochę wieje nudą.

Zwiastun: