CANNES 2017: AKIN, ŁOŹNICA, MITRE, BARTAS (7)

Data:


AUF DEM NICHT
reż. Fatih Akin
Konkurs Główny

Jeśli chodzi o kino społeczne, to Fatih Akin zawsze w tej kwestii zdaje się być człowiekiem z misją i poczuciem obowiązku. Szczególnie jeśli dotyczy to tematów mu szczególnie bliskich – sytuacji tureckiej mniejszości w Niemczech. Choć Akin urodził się w Hamburgu, sam do tej grupy przynależy, a to jak dobrze ją rozumie, udowodnił już nieraz. W „Aus dem Nichts” odnosi się jednak do zagmatwanych stosunków etnicznych w jego ojczyźnie, ukazując je przez pryzmat najbardziej aktualnego, europejskiego problemu – zagrożenia terroryzmem. W wyniku wybuchu bomby giną Nuri i Rocco, kolejno mąż i kilkuletni synek Katji. Wywodzący się z kurdyjskiej rodziny mężczyzna odsiedział niegdyś wyrok w więzieniu za handel narkotykami, ale jeszcze w trakcie odsiadki wziął ślub, skończył szkołę, a po wyjściu na wolność założył firmę, stając się też przykładnym mężem i partnerem. Czy Nuri zginął, bo znów zaczął robić interesy z turecką mafią? Czy to był ohydny akt terroru wymierzony w etniczną mniejszość? Akin niestety rozwija te wątpliwości dość szybko, choć początkowe pytania pojawiające się w policyjnym śledztwie mogą zwiastować, że będziemy prawdę o Katji i jej rodzinie odkrywać powoli i w bardziej fascynujący sposób. Zamiast tego reżyser skupił się na cierpieniu matki, zrozpaczonej żony, poczuciu krzywdy oraz kiełkującym niespiesznie pragnieniu zadośćuczynienia i zemsty. czytaj całość.

KROTKAYA
reż. Siergiej Łoźnica
Konkurs Główny

Tytuł filmu Siergieja Łoźnicy jasno wskazuje na literacką podstawę filmu (opowiadanie Dostojewskiego), ale to raczej kompilacja refleksji i obrazów wywodzących się także z dzieł Gogola, Niekrasowa, Turgieniewa, a współcześnie choćby Swiatłany Aleksijewicz.Układają się one w wizję współczesnej Rosji – państwa przeżartego korupcją, niewydolnego instytucjonalnie, zgniłego moralnie, pogrążonego w nieszczęściu, żałości i beznadziei. W takim środowisku nie może narodzić się żaden inny człowiek niż ułomny homo sovieticus. Żelazna kurtyna opadła już dawno, ale na wschodzie wszystko jakby pozostało bez zmian. Rosyjskie piekło zwiedzamy wraz z bezimienną bohaterką filmu. Mieszkającą samotnie kobietą, która zarabia na życie doglądając wiejskiej stacji benzynowej. Ta brudna, odpychająca prowincja nie ma nic wspólnego z nowoczesną Moskwą czy majestatycznym Sankt Petersburgiem. Do żadnego miasta też w trakcie trwania filmu nie zaglądniemy. Wybierzemy się za to niemalże na Syberię, gdzie w okolicy wyrok odsiaduje mąż naszej bohaterki. Gdy paczka wysłana do więzienia wraca do nadawcy, kobieta wyrusza w podróż, by spotkać się z małżonkiem i dostarczyć mu przesyłkę osobiście. Jej tułaczce towarzyszyć będą coraz to potworniejsze upokorzenia, rozpoczynające się już w momencie odbioru zwróconej paczki na poczcie, którą to placówkę wyciągnięto ze stron powieści Kafki, poprzez zdehumanizowany zakład karny, a kończąc na wizycie w mizernym biurze działaczy praw człowieka w miasteczku z dworcem, więzieniem, kilkoma walącymi się domami, ulicami nazwanymi na cześć bohaterów Rosji Radzieckiej i wyjątkowo nieempatycznymi, pozbawionymi skrupułów mieszkańcami... czytaj całość.

LA CORDILLERA
reż. Santiago Mitre
Un Certain Regard

Santiago Mitre uchodzi za jednego z ciekawszych reżyserów z Ameryki Południowej, który sporą część swojej filmowej historii związał z festiwalem w Cannes - już po raz drugi w którejś z sekcji pojawia się jego dzieło. W "La Cordillera" ikona latynoskiego kina Ricardo Darín wciela się w rolę świeżo wybranego prezydenta Argentyny, krytykowanego w kraju polityka, który na tytułowym szczycie państw regionu po raz pierwszy ma szansę pokazać, iż jest prawdziwym liderem swoich rodaków. W Chile zderza się nie tylko z politycznymi problemami, ale też tymi osobistymi. Szczególnie ten drugi wątek nie prezentuje się w "La Cordillera" dość satysfakcjonująco, ale co zaskakujące razem z iście makiaweliczną atmosferą politycznej potyczki na chilijskim szczycie (dosłownie, bo na miejsce spotkania polityków wybrano górski kurort położony 3000 m nad poziomem morza), w którą w pewnym momencie włącza się nawet jedno z globalnych mocarstw, ukazuje mechanizmy władzy, politykę rozgrywającą daleko poza oficjalnymi spotkaniami, nadając temu prawdziwie szekspirowskiego rozmachu. Głównym bohaterem targają bowiem tak różne rozterki natury moralnej czy emocjonalnej, osobistej i tej związanej z jego polityczną funkcją, że naprawdę kojarzą się one z tym, co na kartach dramatu przeżywali Makbet czy król Lear. Jeśli dodać do tego plejadę gwiazd latynoskiego kina, jakie pojawiają się w "La Cordillera", składa się to w może odrobinę zbyt pretensjonalną, ale intrygującą całość.

FROST
reż. Sarunas Bartas
Quinzaine des Realisateurs

Najbardziej z całej projekcji "Szronu" utkwiły mi w pamięci słowa reżysera, który odpowiadając na pytanie, czy wojnę pokazywaną w jego filmie należy postrzegać tylko w kontekście wydarzeń na Ukrainie, czy w bardziej uniwersalnym wymiarze, stwierdził, że dla niego każda rana zadana w wyniku konfliktu zbrojnego, każda poniesiona śmierć nie mają i nie mogą mieć ogólnego kontekstu. To cierpienie dotyka przecież konkretnych ludzi, a nie abstrakcyjne obiekty. W głąb Ukrainy Bartas prowadzi nas wraz z Rokasem, który zgadza się zastąpić kolegę i pojechać do Kijowa busem z humanitarną pomocą. W drogę zabiera też swoją dziewczynę. Już po drodze, w Polsce, para przekonana się, że ich podróż nie skończy się w pierwotnie założonym miejscu. Wiedziony ciekawością i ekscytacją Rokas nie będzie oponował na zmianę planów i pojedzie dalej na wschód Ukrainy, gdzie toczą się najcięższe działania wojenne. Bartas w swoim stylu, bez upiększania świata (a nawet zbytniego dbania o estetykę kadrów), bardzo realistycznie zderza przybysza z Litwy z niebezpieczeństwem i ponurością wojny, które w filmie przybierają obraz zarówno zrujnowanych przez bombardowania zabudowań, jak i twarz zniszczonych życiem w takich warunkach żołnierzy. Wojna nie ma w sobie nic fascynującego, sensacyjnego, epickiego - zdaje się mówić Bartas - niesie ze sobą jedynie cierpienie i krzywdę. Szczególnie doświadczając tych najbardziej niewinnych.