Córeczka tatusia

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Główna bohaterka filmu Sachy Polak stanowiłaby lepsze studium przypadku dla Freuda, Junga i innych pionierów psychoanalizy niż Sabrina Spielrein. Hemel – porównywana z Brandonem ze „Wstydu” Steve’a McQueena, ma z nim niewiele wspólnego. Owszem, ich życie determinują przypadkowe, seksualne przygody, wypełniające emocjonalną pustkę, ale ich problemy mają zupełnie inne podłoże.

Hemel przede wszystkich kocha i podziwia swojego ojca, nigdy nie poznawszy własnej matki. Bogaty znawca sztuki Gijs niechciane i niespodziewane dziecko uczynił swoim oczkiem w głowie. Dziewczyna zaś cały czas miała okazję z najbliższej perspektywy obserwować jego wygodne, przyjemne życia wziętego kawalera, w którym pojawiały się i znikały coraz to młodsze kochanki. Tak pojmowaną miłość dorosła już córka niejako odziedziczyła po ojcu. Hemel niemalże każdą noc spędza z innym kochankiem, których traktuje podmiotowo i dziecinnie, zresztą sama przejawiając wyjątkowo niedojrzałą mentalność. Dla niej seks to jak wyprawa dziecka do sklepu z cukierkami, któremu obiecuje się, że bez konsekwencji może wziąć i zjeść, co tylko zapragnie. Nie wszyscy mężczyźni, jakich spotyka Hemel, uczestniczą w jej zabawie. Jeden z poczucia poniżenia wybija jej okno w mieszkaniu, inny okazuje się amatorem brutalności, która dziewczynie sprawia jedynie ból zamiast przyjemności. Seks to także jedyny temat, na który Hemel stara się mieć coś do powiedzenia. Niemalże bezwstydnie zadaje intymne pytania ojcu, jego kochankom, a nawet dopiero co wkraczającemu w dorosłość bratu i jego dziewczynie.

Największym zagrożeniem i destabilizatorem dla Hemel okaże się miłość – ta prawdziwa, będąca czymś więcej niż fizycznym odruchem. Druzgocąca okaże się dla dziewczyny wiadomość, że Gijs po latach postanowi się ustatkować z kobietą, którą najwyraźniej szczerze kocha i gotowy jest się dla niej zmienić. Hemel tego nie rozumie, sama nie potrafi poradzić sobie z uczuciem, jakie żywi do przyjaciela ojca, z którym połączył ją przelotny romans. Jednak ona w tym jedynym przypadku czuje, że pragnie czegoś więcej, nie znajdując jednak wzajemności u kochanka.

Na pewno dużym wyzwaniem dla Sashy Polak byłoby opowiedzenie historii Hemel w zwartej fabule. Reżyserka przybrała bowiem podzieloną formę narracji – na film składa się kilka epizodów z życia dziewczyny, okraszonych tytułami i wewnętrznie spójnych. Polak wykazała się jednak sporą dojrzałością, tworząc fascynujący portret młodej kobiety: nowoczesnej, beztroskiej, chaotycznej i emocjonalnie zagubionej. Porównania do „Wstydu” są dla „Hemel” nobilitującą rekomendacją, film strukturą przypomina kontrowersyjne „9 Songs” Michaela Winterbottoma, zaś główna bohaterka ma w sobie coś z postaci krzykliwych, feminizujących książek Charlotte Roche. Wszystko w „Hemel” jest jednak mądrze przemyślane, każdy mogący uchodzić za skandalizujący element czemuś służy, dopełnia portret głównej bohaterki. Sasha Polak jest młodą, debiutującą reżyserką – zapamiętajmy koniecznie jej nazwisko.

Film pokazywany w sekcji Panorama na festiwalu Transatlantyk.

Zwiastun: