Na horyzoncie widziałam: mała apokalipsa

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

W czasach, gdy stale szukamy sposobów, by żyć i komunikować się coraz szybciej, oglądanie w kinie ponad pięciogodzinnych, powolnych filmów, wydaje się czystym szaleństwem. Przypadek Lava Diaza pokazuje jednak, że na takie wariactwa naprawdę warto poświęcić swój czas.

Filipiński reżyser to bez wątpienia jedna z ikon współczesnego slow cinema. Lav Diaz pozostaje jednym z niewielu twórców, który za niczym nie goni, zaś jego filmy to najszczersza celebracja reżyserskiej, autorskiej wizji - właściwie niczym nie ograniczonej. Na tle całej filmografii Filipińczyka "Z tego, co było, po tym, co było" to dzieło przypominające jego największe działa, ale też wyjątkowe. Diaz odnosi się w filmie do konkretnego, politycznego kontekstu - początku lat 70., gdy w kraju rządził dyktator Ferdinand Marcos, który w 1972 roku zmienił kraj, wprowadzając na blisko dekadę stan wyjątkowy, nową konstytucję i ograniczając rządy parlamentu. Diaz najpierw przez około dwie godziny rysuje spokojną codzienność małej, filipińskiej wioski, by następnie pokazać, jak ta prowincjonalna społeczność się rozpada wraz z nadejściem nowego, politycznego porządku. Zło kryje się zarówno poza tą wspólnotą, ale też w samym jej środku.

Lav Diaz znów urzeka niezwykłą precyzją, daje możliwość niezakłóconej kontemplacji przedstawianej rzeczywistości, dając jednocześnie sygnały nadchodzącej apokalipsy. Surowa, czarno-biała estetyka pozwala jeszcze mocniej zanurzyć się w ten świat, doceniając jego piękno i nostalgicznie pochylając się nad jego rychłym, smutnym upadkiem.

"Z tego, co było, po tym, co było" to taka "Biała Wstążka" Lava Diaza. Filmowy, epicki fresk, w którym z niezwykłą wnikliwością studiuje się naturę zła, pokazując, jak potrafi ono zniszczyć prostą, stabilną i szczęśliwą społeczność, odciskając swoje piętno na ludziach i wydobywając z nich to, co najgorsze. Posępny jest też Diaz w refleksji, że z upadku nie można się podnieść. Można jedynie na chwilę powrócić, by pochować tych, co postanowili w rodzinnych stronach umrzeć i zaśpiewać w ciszy podczas ich pogrzebu żałobną pieśń.

Zwiastun: