MARINA AMBRAMOVIĆ: ARTYSTKA OBECNA
reż. Matthew Akers
POKAZY SPECJALNE
Fantastyczny dokument o ikonie sztuki współczesnej, performatorce Marinie Abramović. Na tle kulis przygotowań do jej retrospektywnej wystawy z nowojorskiej MoMA, oglądamy historię bałkańskiej artystki – opowieść o jej początkach, związku z Niemcem Ulayem, z którym niegdyś tworzyli sztukę współczesnego performance’u i ich spotkanie po latach oraz najważniejsze prace. Kluczową częścią programu wystawy z Nowego Jorku był jednak nowy performance Abramović – The Arist Is Present. Marina przez 3 miesiące siadała na prawie 8 godzin na krześle w muzeum, czekając na każdego, kto będzie chciał usiąść naprzeciwko niej i stać się przez chwilę niejako częścią jej występu, w ciszy patrząc jej w oczy. Nie trzeba być fanem Abramović, czy poczuć, że ogląda się coś wielkiego.
LOVE STORY
reż. Florian Habicht
MIĘDZYNARODOWY KONKURS FILMY O SZTUCE
Nowozelandczyk z niemieckimi korzeniami jedzie do Nowego Jorku, gdzie szuka recepty, jak zrobić perfekcyjny film o miłości. Florian Habicht na tegorocznych Nowych Horyzontach okazał się być najbardziej romantycznym rycerzem, choć zamiast lśniącej zbroi na festiwalowych korytarzach zatrzymywał ciekawskie spojrzenia głównie dzięki swojemu wzrostowi i kolorowym spodniom. W „Love Story” Florian naiwnie i niesamowicie szczerze bawi się filmową formą, a do swojego przedsięwzięcia zaprasza spontanicznie także przypadkowo spotykanych mieszkańców Nowego Jorku. Siła jego paradokumentu drzemie w niewymuszonym komizmie, sympatycznej naturalności głównego bohatera (jest nim sam Florian) i niebanalnej wrażliwości autora, który sukcesem swojej skromnej produkcji jest strasznie zaskoczony i niesamowicie ucieszony. „Love Story” bez dwóch zdań wygrywa u mnie nagrodę specjalną dla najsympatyczniejszego filmu festiwalu.
CHAPITEAU SHOW
reż. Siergiej Łoban
PANORAMA
Cztery, filmowe nowele, będące satyrą na współczesną popkulturę i determinowaną przez nie stosunki międzyludzkie. Wnioski i krytyka trafne, nawet intrygujące i przypominające w tematyce świetną serię „Black Mirror”, ale film poprzez przybranie tandetnej formy telewizyjnych produkcji z lat 90. i klimat jarmarcznych wakacji na Krymie ewidentnie wystawia na mocną próbę każdego widza. W „Chapiteau Show” przeplatają się losy kilku bohaterów, którzy spotykają się na krymskim wybrzeżu. Film ma formę labiryntu i zagadki, skupia się na aktualnie nadrzędnym wątku, ale wraca też do poprzednich. Kryje w sobie również dziwne, zakamuflowane przekazy (jak np. koszulki bohaterów, piosenki). Siergei Łoban bawi się także filmowymi strukturami – sięga po zupełnie niewyrafinowany musical, estetykę tasiemcowego serialu, komediowego teatru, kabaretu. W „Chapiteau Show” jest sens, dobra myśl przewodnia, czytelny zamysł. Tylko osobliwa forma filmu i jej zaakceptowanie stanowi jedyny problem w odbiorze oryginalnej, rosyjskiej produkcji.
JAJKO I KAMIEŃ
reż. Huang Ji
PANORAMA
Huang Ji ambitnie mierzy się z trudnym i raczej niepopularnym w swojej ojczyźnie tematem związanym z sytuacją kobiet we współczesnych Chinach. Tamtejszą prowincję oglądamy oczami dorastającej dziewczynki, którą rodzice oddali pod opiekę niezbyt życzliwych krewnych na wieś. Honggui nosi w sobie straszną tajemnicę, dodatkowo dręczą ją niepokoje związane z fizycznym, seksualnym dojrzewaniem. Subtelnie i niespiesznie chińska, młoda reżyserka pokazała trudną sytuację kobiet w swoim kraju, gdzie padają one ofiarami patriarchalnego społeczeństwo i muszą znosić status obywateli drugiej kategorii, co zwykle czynią pokornie, bez głosu sprzeciwu. Największą siłą „Jajka i kamienia” jest minimalistyczne piękno tej niełatwej opowieści, dodatkowo Huang Ji przywołuje starą, antyczną tradycję, która w dalszym ciągu funkcjonuje w mentalności chińskiego społeczeństwa. Bez oskarżycielskiego tonu i ze spokojem ładnie zmierzyła się z trudną, społeczną problematyką.
CZTERY SŁOŃCA
reż. Bohdan Sláma
PANORAMA
Na wskroś czeska tragikomedia rodzinna, w której dorośli nie grzeszą dojrzałością, dzieci nie znajdują dobrych autorytetów, a droga ku szczęściu i zadowoleniu z życia jest kręta i bardzo wyboista. Nadużywający marihuany Jara właśnie traci pracę, co jeszcze bardziej oddala go od jego żony, Jany i co sprawia, że traci szacunek u swojego dorastającego syna. Młody Vena obraca się w nieodpowiednim towarzystwie, opuszcza szkołę i w życiu jest równie zagubiony, co jego ojciec. Życiowym doradą Jary jest samozwańczy, uduchowiony guru z sąsiedztwa, którego życiową postawę nie można określić inaczej niż obłędem. Bohdan Sláma znany jest z tego, że w jego filmach kryje się moralizatorski przekaz. W „Czterech Słońcach” zdaje się mówić, że źródłem nieszczęścia i niepowodzeń może być brak rodzinnej stabilizacji, nadmierne „wyluzowanie”, wiara, którą ludzie kierują w niewłaściwym kierunku.
W SYPIALNI
reż. Tomasz Wasilewski
GDYNIA WE WROCŁAWIU
Tomasz Wasilewski udowodnił, że nie potrzeba wcale wielkiego budżetu, by nakręcić film, który będzie dobrze wyglądał i sprawiał wrażenia produkcji profesjonalnej. Budżet „W sypialni” ponoć wynosił niecałe 10 000 złotych, a pojawili się w nim aktorzy z nazwiskami (Herman, Tyndyk, Buzek, Zbrojewicz), interesujące zdjęcia, sensowny montaż. Słaba jest tylko sama historia o 40-letniej Edycie, która przyjeżdża do Warszawy, by zapomnieć o traumie, jaką najwyraźniej w sobie nosi. Z braku pieniędzy umawia się przez internet z przypadkowymi mężczyznami, ale bardzo źle czuje się w intymnych spotkaniach z nieznajomymi. Portret psychologiczny zagubionej kobiety w filmie wypada bardzo mizernie i nie przekonująco. Nie wiadomo, w jakim celu powstała ta historia, choć Katarzynie Herman trzeba oddać, że w tym nudnym, enigmatycznym, filmowym przedsięwzięciu zagrała naprawdę imponującą rolę.